Spotkanie Młodych Autorów i Kompozytorów…

…czy piękna, wysublimowana, kosztowana wydmuszka?

W dniach 14-16 września tego roku odbyła się w Myśliborskim Ośrodku Kultury kolejna, już XXXVIII edycja Spotkania Młodych Autorów i Kompozytorów Piosenki „SMAK”, im. Jonasza Kofty.
Od 1978 roku, kiedy to odbyło się I Spotkanie Twórców i Wykonawców Piosenki Amatorskiej, impreza ta nie odbyła się tylko dwa razy.
Po raz pierwszy w roku 1982 (z powodu obowiązującego w Polsce stanu wojennego), a drugi raz (kilka lat temu) z powodu remontu, w tym sali widowiskowej MOK.
Impreza ta odbywała się co roku w specyficznej atmosferze i formie z których dzisiaj, poza nazwą – nic nie zostało.

Dorota „Sowa” Kuziela

Co się z tą imprezą stało?

Pomieszczenia MOK doskonale „odpicowane”. Gustownie urządzone i wyposażone pokoje, sale i gabinety. Nigdy dotąd nie było tu tak doskonałych warunków. Czysto i ładnie. Właściwie nie ma się do czego przyczepić. Winiarnia na swoim miejscu. Nowa, piękna sala na poddaszu, o której kiedyś mogliśmy tylko pomarzyć. Rada Miejska i Burmistrz nie żałują pieniędzy. Niczego nie brakuje.

Piękne dekoracje, pełna informacja, skład Jury bez zarzutu. Nagrodzeni wykonawcy na wysokim poziomie. Realizacja poszczególnych koncertów profesjonalna. Bardzo dobre oświetlenie i nagłośnienie. Konferansjer sympatyczny i dowcipny. Tradycyjnie pięknie przygotowane nagrody, zwłaszcza „szczeble do kariery”. Kwiaty, uśmiechy. Doświadczeni, sprawni i mili pracownicy.

Wszędzie same zalety. Jednak mimo wszystko cały czas czegoś mi tu brakuje.

Gdybym nie wiedział, jak realizowano tę imprezę w przeszłości, gdybym nie uczestniczył w niej od początku, od pierwszej edycji, jako uczestnik, członek komisji kwalifikacyjnej, pracownik, a nawet współorganizator i dyrektor MOK, to bym pomyślał, że na starość zwariowałem. Mimo wszystko nie zwariowałem, a i zbyt stary jeszcze nie jestem.

O co więc tu chodzi?

Mówi się, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze. Być może. Mnie jednak tutaj najbardziej brakuje tej specyficznej, twórczej atmosfery, prawdziwego SPOTKANIA „piskląt” z profesjonalistami.

Zespół „BLACKEND”

Nieprzypadkowo na pierwszej stronie przywołałem fragment pracy Leszka Mory. Wczytajcie się w ten kawałek i spróbujcie uświadomić sobie to, że najważniejszą częścią tej imprezy były kilkudniowe WARSZTATY rozumiane, jako twórcze i partnerskie – cytuję Leszka: „… spotkania twórców-amatorów z Wybitnymi Fachowcami z dziedziny muzyki i słowa”.

Koncerty, czyli tzw. imprezy towarzyszące, były w tej imprezie najmniej ważne. Zbyszek Zamachowski, Andrzej „e-mol” Kowalczyk i wielu, wielu innych, po raz pierwszy przyjechali do Myśliborza, jako „nieopierzone” małolaty. Nikt nie szukał tutaj sprawnych wykonawców. Spotykali się tu ludzie, którzy dopiero zaczynali swoją drogę twórczą. Byli dopiero kandydatami na twórców i wykonawców piosenki, a nie nagradzanymi już, uznanymi „tekściarzami”, kompozytorami i wykonawcami.

Od lewej: Leszek Cichoński, Justyna Holm, Elżbieta Adamiak

Nieprzypadkowo Andrzej Strebejko narysował na plakacie, jako znak firmowy SMAK-u, „pisklaka z otwarty dziobem”, który genialnie oddaje podstawowy sens istnienia naszej imprezy. Celnie ilustruje on stopień przygotowania osób, które zapraszano na SMAK, do „bycia” twórcą i wykonawcą – własnej piosenki.

Na pierwszym etapie kwalifikacji „twórcy” ci wysyłali swoje, zapisane w różnej formie piosenki do oceny, a dopiero później, po przejściu przez te utwory stosownej weryfikacji, ich autorzy otrzymywali wraz z zespołami pisemne zaproszenie na SMAK (razem ponad 100 osób). Dopiero tutaj mogli oni skorzystać z pomocy wysokiej klasy fachowców, którzy chętnie udzielali im, w ciągu czterech dni trwania tej imprezy – kompetentnych, indywidualnych konsultacji, sugestii i rad, i to bez względu na porę dnia i nocy oraz miejsce, w którym te „nauki” się odbywały.

Dzisiaj tego nie ma. Czternastu uczestników, ośmiu jurorów, jedna noc z piątku na sobotę i… „po imprezie”!

Kiedyś spotkania zaczynały się w czwartek, a kończyły późno w nocy w niedzielę. Rozmowy, spory i konsultacje pomiędzy twórcami-amatorami i udzielającymi im lekcji fachowcami z dziedziny muzyki i słowa – toczyły się prawie bez przerwy.

W dzień i w nocy, w hotelach, internatach, w salach i na korytarzach, w knajpach i restauracjach. Wielu z nich nie chciało stąd wyjeżdżać. Zarówno wśród tych, którzy zaczynali tworzyć, jak i tych, którzy, często bezinteresownie, udzielali początkującym rad i to w każdych okolicznościach i prawie w każdej sytuacji.

I to był ten klimat, a dzisiaj go nie ma!

Przykro mi, że tak oceniam dzisiejsze Spotkania Młodych Autorów i Kompozytorów Piosenki „SMAK” w Myśliborzu, im. Jonasza Kofty, ale uczono mnie mówić prawdę i widzieć świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim się nam wydaje, że jest. Zwłaszcza w sytuacji, gdy takiego, jaki pokazują nam od lat w przysłowiowej „telewizji”, po prostu nie ma!

No i na zakończenie swojej relacji pozostaje mi tylko prezentacja krótkiego i w pełni uzasadnionego werdyktu Jury.

Julita Zielińska i Marcin Kruk

 

Zuzanna Kiezik

 

Zespół „POMPONIKA” – Piotr Łabanow i Qinke Chang

Hebanowy Szczebel do Kariery” oraz nagrodę specjalną im. Janusza Kondratowicza (dla autora najlepszego tekstu) i nagrodę „Bursztynowego Skubika” (dla największej osobowości SMAK) otrzymała Dorota „Sowa” Kuziela.

Dębowy Szczebel do Kariery” otrzymała Gabriela Kundziewicz.

Sosnowy Szczebel do Kariery” otrzymała Anna Rossa.

Nagrodę Stowarzyszenia Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-Muzycznych SAWP dla najlepszej wokalistki i instrumentalisty otrzymała Julita Zielińska (no i Marcin Kruk).

Wyróżnienia otrzymali: Zuzanna Kiezik oraz zespół „POMPONIKA”.

Jury pracowało w składzie: Adam Ziemianin (przewodniczący), Beata Molak, Justyna Holm, Elżbieta Adamiak, Leszek Cichoński, Krzysztof Ścierański, Wojciech Pilichowski i Andrzej „e-mol” Kowalczyk.

Waldemar J. Wiernicki