Zmęczeni nieustannym sąsiedztwem fermy norek mieszkańcy Rościna przeprowadzili kolejny protest. Tym razem przed Urzędem Miasta i Gminy w Myśliborzu.
Czy ten protest spowoduje jakąś zmianę w dotychczasowej, od dłuższego czasu niezmienionej postawie samorządowych władz Miasta i Gminy Myślibórz? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że mieszkańcy Rościna są coraz bardzie zdesperowani.
Wygląda na to, że skupieni wokół pani Doroty Olszówki doprowadzą wreszcie do tego, ferma ta zostanie ostatecznie zlikwidowana. Protestujący nie są sami. Mają wsparcie wielu środowisk, które podobnie, jako oni protestują przeciwko takim fermom w całej Polsce, która stała się swoistą strefą tolerowania badziewia, które prawie w całej Zachodniej Europie uznane zostało za zbyt uciążliwe i niepożądane. Właścicielem fermy jest Duńczyk, który nie mógłby prowadzić swojej hodowli na terenie Danii, ponieważ jest ona tam zakazana.
Dlaczego hodowla norek i prowadzenie w Polsce podobnych, jak w Rościnie ferm jest dozwolone? Nikt nie chce na to pytanie odpowiedzieć wprost. Czyżby Polska pełniła rolę jakiegoś „Bantustanu”?
Dziwne, że Rada Miejska i Burmistrz Myśliborza, którzy przed wyborami zobowiązali się do działania na rzecz mieszkańców naszej Gminy dzisiaj twierdzą, że nic zrobić nie mogą.
Moim zdaniem jest proste wyjście z tej sytuacji. Nie radzą sobie z likwidacją fermy w Rościnie? Niech zrezygnują ze swoich funkcji. Przyjdą inni, którzy ten problem szybko rozwiążą.