Jeden esbek, dwóch milicjantów, żona pierwszego sekretarza KP PZPR, lektor KW PZPR i kilku innych podejrzanych kapusiów, podstępem przejęło 20 lat temu, znane w województwach gorzowskim i zachodniopomorskim czasopismo lokalne, które dzisiaj udaje niezależną (czytaj: opozycyjną wobec władzy) GAZETĘ.
Wciąż wielu daje się na to nabrać, a zwykła, esbecka prowokacja i podszywanie się pod coś, co wcześniej przez służby zostało skutecznie zneutralizowane działa od lat, jak dobrze naoliwiona maszyna, bezkarnie plując wokół jadem i bezlitośnie niszcząc każdą niezależną myśl i każdą samodzielną jednostkę.
Czy tak się dzieje w Myśliborzu?
Nie wiem. Ale wiele wskazuje na to, że taka sytuacja mogłaby mieć miejsce także tutaj. Poczekamy, zobaczymy. W myśl przysłowia: „Uderz w stół, a nożyce się odezwą”, po opublikowaniu niniejszej zagadki, właściwi jej bohaterowie z pewnością się odezwą i udzielą prawidłowej odpowiedzi. Czują się dzisiaj wyjątkowo silni. Mają „demokratyczną” władzę, pieniądze i przez lata wypracowane „kontakty”, to z pewnością nie pozwoli im milczeć.
Co to jest za czasopismo… ?
Nie wiadomo, bo przecież nikt nie musi znać prawidłowej odpowiedzi na pytania postawione w retorycznej zagadce. Ja też. Dlatego pozdrawiam WSZYSTKICH serdecznie, zwłaszcza tłumy naiwnych. Życzę Wam miłej, z pewnością nieregularnej lektury, od czasu do czasu wydawanego przeze mnie „nowego”, myśliborskiego czasopisma.
Waldemar Jacek Wiernicki